Gdy patrzę na siebie sprzed kilku lat, kiedy zaczynałam swój proces uzdrowienia i powrotu do siebie, to dopiero z tego miejsca, w którym jestem teraz, mogę ocenić, jaką drogę przeszłam.
Ile na tej drodze było chwil, w których było mi bardzo ciężko, w których czułam się zagubiona, zalękniona, w których wątpiłam w samą siebie, czy kiedykolwiek uda mi się dojść do celu, którym będzie życie w poczuciu wolności.
Jestem i zawsze byłam realistką. Wiedziałam, że wolność i rozwój nie polega na tym, by wyzbyć się emocji i żyć w stanie nirwany.
Nie polega też na tym, by je wyprzeć lub zamieść pod przysłowiowy dywan…
Chciałam uleczyć swoje rany i poczuć się w końcu wolna.
Poczuć swoją własną moc.
Poczuć, że mam nad sobą władzę i już nie oddaję jej nikomu i niczemu innemu…
Poczuć się kreatorką własnego życia, pomimo doświadczania różnych emocji, które przychodzą na co dzień.
Czułam wewnętrznie, że rozwój i życie duchowe polega na poznaniu siebie i przyjęciu siebie, ze wszystkim i w każdej sytuacji – bez odrzucania siebie – a jednocześnie transformowaniu wszystkich emocji i doświadczeń na swoją moc.
To czucie się swoją własną przewodniczką w życiu.
Czułam, że chodzi tu o to głębokie zaufanie do siebie i swojej drogi, bez względu na to, jakimi ścieżkami ona wiedzie.
To zaufanie, że wszystko czego doświadczam ma swój ukryty sens, choć może nie zawsze od razu go widzę.
To zaufanie, że z każdego doświadczenia mogę wyciągnąć lekcję, mogę się czegoś o sobie dowiedzieć – mogę się wznieść na kolejny poziom miłości i akceptacji, który poprowadzi mnie do coraz większego zawierzenia Wyższemu Prowadzeniu i wiary w swoje możliwości…
Bo każda trudna sytuacja była dla mnie kolejnym krokiem, kolejnym poziomem wznoszenia się ponad własne słabości i wychodzenia wzmocniona ku nowemu…
Zauważam, że będąc ubogacona tym doświadczeniem, które składa się na życiową mądrość, pomaga mi ono teraz BYĆ BLIŻEJ SIEBIE i BYĆ BLIŻEJ LUDZI…
Zrozumiałam, że nigdy nie doszłabym do siebie, nie POCZUŁABYM SIEBIE i nie byłabym blisko drugiego człowieka, gdybym pewnych rzeczy swoim życiu nie doświadczyła…
Nie miałabym tego zrozumienia, nie miałabym tej wrażliwości i tego poziomu empatii, by poczuć, w jakim stanie może być drugi człowiek, czego może doświadczać…
Takich rzeczy nie da się nauczyć z książek…
Tak więc czuję dziś wielką wdzięczność, za KAŻDE, nawet to najtrudniejsze doświadczenie, które było moim udziałem, gdyż to właśnie sprawiło, że jestem teraz tym, kim jestem.
To właśnie te doświadczenia, które złożyły się na całość mojego życia sprawiły, że wykształciły się we mnie takie, a nie inne cechy, sprawiły, że mam teraz głęboki wgląd w niektóre sytuacje i stany emocjonalne i potrafię lepiej zrozumieć innych…
Dzięki temu mogę teraz lepiej im pomóc, dzieląc się własnym doświadczeniem i tym, co mi pomogło…
Dlatego jeżeli i Ty jesteś w tym procesie powrotu do siebie i jest Ci ciężko, może nie widzisz końca tej drogi, ani nawet celu… proszę
NIE PODDAWAJ SIĘ!
Bo kiedyś docenisz wszystko, co na tej drodze do siebie przeżyłaś… docenisz wszystko, czego na tej drodze doświadczyłaś, co pozwoliłaś sobie odkryć…
To wszystko będzie Twoją mądrością i ukształtuje Cię na człowieka, ukształtuje Cię na kobietę, którą zawsze chciałaś być…
Bo w drodze do celu, ważna jest sama droga…
DROGA daje nam mądrość
droga nas ubogaca,
droga nas kształtuje
i w końcu prowadzi do tego celu,
którym jest nasze SPEŁNIENIE…